Wyprawy
Islandia – rowerem dookoła żywiołu
Islandia od pierwszego wejrzenia nauczyła mnie, że horyzont można objechać w kółko, a i tak każda z 3320 kilometrów szosy będzie opowiadała inną historię. W 2016 roku wystartowałem samotnie z Reykjavíku, mając w sakwie więcej gotowanych jajek niż profesjonalnego sprzętu. Drapieżne szutry pod Mývatn rozedrgały koła, a gdy stanąłem tam w kadrze, usłyszałem, jak ziemia oddycha siarką. Po dwunastu dniach wróciłem do stolicy, jednak trasa nie przestała krążyć we krwi – kilka miesięcy później trzymałem w rękach pierwszy wydruk mapy do książki.
Norwegia i Szwecja – preludium w fiordowej tonacji
Zanim dotarłem na Wyspy Owcze, spędziłem tygodnie w środku norweskich lasów, gdzie zapach mokrego mchu miesza się z kawą gotowaną na gorejącym spirytusie. Potem była Szwecja – kraj, w którym szerokość drogi rowerowej bywa większa niż polskiej ekspresówki. Wzdłuż szlaku Sankt Olavsleden ćwiczyłem sztukę odmawiania gościnnych kanapek, wiedząc, że kolejne czterdzieści kilometrów będzie rozgrzewką przed wieczornym wiatrem. Tam dowiedziałem się, że najważniejszym elementem ekwipunku jest uśmiech.
Wyspy Owcze – logika deszczu i tęczy
Niewiele miejsc na Ziemi potrafi zmienić krajobraz sześć razy w ciągu godziny. Farery żonglują kolorami: od morskiej stali po jaskrawą zieleń trawiastych dachów. Tutaj zrozumiałem, że słowo „pogoda” oznacza raczej stan ducha niż układ chmur. Film Faroe Way narodził się z porannych rozmów w kuchni pensjonatu, gdy szum czajnika mieszał się z melodią tańca kædedans. Jeśli dołączysz do mnie następnym razem, spakuj worek na owczą sierść – może akurat trafimy na czas strzyżenia.
Co dalej?
W planach mam Grenlandię, gdzie zmrożona cisza podobno brzmi jak nieskończone echo własnych kroków. Jeżeli chcesz dowiedzieć się pierwszy, gdy tylko ustalę datę startu, zapisz się do newslettera w sekcji Kontakt. Być może to Ty pomożesz nadać wyprawie nazwę, która utrwali borealne marzenia.